Bł. Karol I Franciszek Józef Ludwik Hubert Jerzy Maria Habsburg-Lotaryński (Habsburg-Baudemont-Vaudemont) (urodzony na zamku Perseuburg w Austrii 17 sierpnia 1887 roku, zmarł Funchal na Maderze 1 kwietnia 1922 roku) herb
Syn Ottona Habsburg-Lotaryński (Habsburg-Baudemont-Vaudemont) arcyksięcia austriackiego, generała kawalerii i Marii Józefy Wettin, córki Jerzego Wettina króla Saksonii i Marii Anny, córki Ferdynanda I króla Portugalii.
Cesarz Austro-Węgier jako Karol I, dziedziczny cesarz Austrii, apostolski król Jerozolimy, król Czech i margrabia Moraw jako Karol III, Galicji i Lodomerii, Lombardii i Wenecji, Węgier, Dalmacji, Chorwacji, Słowenii, Ilirii, arcyksiążę austriacki, wielki książę Siedmiogrodu, Toskanii i Krakowa, książę Lotaryngii, Salzburga, Styrii, Karyntii, Krainy, Bukowiny, Parmy, Modeny, Piacenzy, Friuli, Raguzy, Zatora, Oświęcimia, Górnego i Dolnego Śląska, Mediolanu i Zary, Trydentu i Brixen, hrabia Habsburga, Hohenembs, Feldkirch, Bregenz, Sonnenebergu, Kyburga, Goricy i Kradiski, margrabia Moraw, Łużyc Dolnych i Górnych oraz Istrii, pan Triestu, Cattaro i Marchii Wendyjskiej, wielki wojewoda Serbii, uksiążęcy hrabia Tyrolu i Coburga jako Karol IV od 21 listopada 1916 roku do 11 listopada 1918 roku, tytularny cesarz bizantyjski jako Karol II, tytularny król Anglii jako Karol, tytularny król Majorki jako Karol od 21 listopada 1916 roku do 1 kwietnia 1922 roku, tytularny książę cieszyński jako Karol I od 21 listopada 1916 roku do 1 kwietnia 1922 roku.
Tytulara: z Bożej Łaski cesarz Austrii, apostolski król Węgier, król Czech, Dalmacji, Chorwacji, Sławonii, Galicji, Lodomerii i Ilyrii, król Jerozolimy, arcyksiążę Austrii, wielki książę Toskanii i Krakowa, książę Lotaryngii, Salzburga, Styrii, Karyntii, Krainy i Bukowiny, wielki książę Siedmiogrodu, margrabia Moraw, książę Górnego i Dolnego Śląska, Modeny, Panny, Piacenzy, Guastalli, Oświęcimia i Zatoru, Cieszyna, Friauł, Raguzy i Żary, hrabia Habsburg i Tyrolu, Kyburga, Goricy i Gradiski, książę Trydentu i Brixen, margrabia Łużyc Górnych i Dolnych oraz Istni, hrabia Hohenembs, Feldkirch, Bregenz, Sonneuebergu, pan Triestu, Cattaro i Marchii Wendyjskiej, wielki wojewoda województwa Serbii etc, etc.
21 października 1911 roku w Schwarzau am Steinfelde poślubił Zytę Robertyng-Capet-Bourbon-Vendôme-Spein-Two Sicilies-Parma (urodzona w Villa Pianore 9 maja 1892 roku, zmarła w Zürs (Zizers)15 marca 1989 roku), córkę Eliasza Robertyng-Capet-Bourbon-Vendôme-Spein-Two Sicilies księcia Parmy i Marii Anny Habsburg-Baudemont-Vaudémont-Lotaryńskiej-Teschen, córki Fryderyka Habsburg-Baudemont-Vaudémont-Lotaryńskiego księcia cieszyńskiego.
Karol I będąc władcą młodym i niedoświadczonym nie zdołał uratować monarchii w czasie I wojny światowej. Jego manifesty o utworzeniu państw związkowych o pełnej niezależności politycznej poszczególnych narodów okazał się spóźniony. Na gruzach monarchii powstały niezależne państwa obalając dynastię Habsburgów, która od ponad 700 lat panowała nieprzerwanie w Austrii.
Gdy 17 sierpnia 1887 roku na zamku Perseuburg w Austrii w położonym nad Dunajem urodził się najstarszy syn arcyksięcia Ottona Habsburga i Marii Józefy Saskiej, mało kto mógł przypuszczać, że dziecko, któremu na chrzcie dano siedem imion (Karol, Franciszek, Józef, Ludwik, Hubert, Jerzy, Maria), za niespełna 30 lat będzie władcą monarchii austro-węgierskiej. Młody arcyksiążę ujrzał realną perspektywę sukcesji dopiero w 1906 roku, po przedwczesnej śmierci swego ojca, Ottona. Na razie (tzn. do 28 czerwca 1914 roku) Karol był "następcą następcy", czyli sukcesorem po ewentualnej śmierci arcyksięcia Franciszka Ferdynanda (co nastąpiło w wyniku sarajewskiego zamachu). Oznaczało to, że młody Habsburg coraz bardziej był wtajemniczany w najważniejsze sprawy państwowe, a w latach 1906-1914 był coraz częstszym gościem w wiedeńskim Belwederze (siedzibie Franciszka Ferdynanda).
Następca tronu dzielił się z Karolem nie tylko swoimi ambitnymi planami wewnętrznej reformy monarchii austro-węgierskiej w kierunku trialistycznym i antywęgierskim (tzn. wzmocnienie pozycji południowych Słowian w monarchii, kosztem pozycji Korony św. Stefana; plany te warto zauważyć - nie spotkały się z aprobatą Karola, podobnie jak budowanie w Belwederze konkurencyjnego wobec Hofburgu ośrodka władzy).
21 października 1911 roku w austriackim zamku Schwarzau odbył się ślub arcyksięcia Karola z księżniczką Zytą de Burbon-Parma. Najbliższa rodzina przyszłej ostatniej cesarzowej austriackiej (i królowej Węgier) boleśnie doświadczyła skutków rewolucyjnych przewrotów. Ojcem Zyty był książę Robert - do 1860 roku władca księstwa Parmy. Jego państwo zostało wówczas (w 1860 roku) anektowane przez Piemont jako kolejny krok ku zbrojnemu zjednoczeniu Włoch.
W cztery dni po zawarciu małżeństwa młoda para - co było inicjatywą arcyksięcia Karola - udała się z pielgrzymką do największego sanktuarium maryjnego w Austrii, Mariazell. Należy zresztą zwrócić uwagę, że wielki kult dla Matki Bożej zawsze był szczególną cechą duchowości przyszłego cesarza. Gdy w 1914 roku wyruszał na front, zabrał ze sobą szablę z wyrytym napisem: Sub tuum praesidium confugimus, saneta Dei Genitrix.
Zamach w Sarajewie w dniu 28 czerwca 1914 roku oznaczał, że Karol stał się oficjalnym następcą tronu. Między 1914 a 1916 rokiem no sukcesor sędziwego Franciszka Józefa I przebywał na różnych frontach działań wojennych, toczonych przez c. k. armię (Galicja, Włochy, Bałkany). 11 listopada 1916 roku do wojennej kwatery austro-węgierskiego następcy tronu w Schässburgu dotarł pilny telegram z Wiednia. Szambelan dworu cesarskiego, książę Montenuovo wzywał arcyksięcia Karola do natychmiastowego powrotu do stolicy "mając na względzie stan [zdrowia] cesarza". Dziesięć dni po przybyciu Karola do Wiednia, 21 grudnia 1916 roku, pięć minut po 21 dobiegło końca niemal 70-letnie panowanie (od 1848 roku) starego cesarza. Tym samym odchodził nie tylko symbol, ale realne spoiwo wielonarodowościowej monarchii Habsburgów. Pokolenia mijały, a Franciszek Józef trwał. W 1916 roku nie było chyba mieszkańca Austro-Węgier, który pamiętałby panowanie w Wiedniu innego władcy. "Austria to ja" - słusznie mógłby powiedzieć o sobie stary cesarz.
W listopadzie 1916 roku na tron stępował niespełna 30-letni władca, przed którym stanęło gigantyczne zadanie. Nie tylko pomyślnego dla Austro-Węgier zakończenia wojny, ale również przeprowadzenia takiej wewnętrznej reformy monarchii, która z jednej strony zapewniłaby dalsze istnienie państwa, z drugiej zaś strony zapewniałoby naprzeciw narodowym aspiracjom jego mieszkańców.
Przekonaniu o niezmiernej trudności zadań stojących przed Karolem dawał wyraz na łożu śmierci Franciszek Józef. W przeddzień swojego zgonu miał powiedzieć: "Obejmowałem tron w najbardziej trudnych warunkach [Wiosna Ludów], a przekazuję go w okolicznościach jeszcze gorszych. Chciałbym oszczędzić tego Karolowi. Ale on jest ulepiony z dobrej gliny i będzie wiedział, jak sobie radzić".
Gdy 21 listopada 1916 roku Franciszek Józef po raz ostatni zamknął swoje oczy, do Karola stojącego przy łożu zmarłego cesarza zbliżył się ze łzami w oczach książę Lobkowitz. Uczynił na jego czole znak krzyża i powiedział: "Niech Bóg błogosławi Waszą Wysokość". "Po raz pierwszy usłyszeliśmy użytą wobec nas cesarską tytulaturę" - wspominała po latach cesarzowa Zyta.
Niedługo po objęciu tronu, cesarz Karol I koronował się wraz z cesarzową Zytą w Budapeszcie 30 grudnia 1916 roku na króla Węgier (Karol IV). Godne zauważenia jest to, że była to ostatnia w dziejach Europy królewska koronacja według tradycyjnego, katolickiego ceremoniału.
Słusznie wskazywano, że polityczna wymowa budapesztańskiej koronacji była bardzo kontrowersyjna; że bardzo utrudniała planowaną przez Karola I przebudowę monarchii w kierunku zdecydowanie federalistycznym (zobowiązanie się Karola - jako koronowanego króla Węgier do czuwania nad ich niepodzielnością, z góry wykluczało np. nadanie jakiegoś rodzaju autonomii Chorwatom, Słowakom czy Rumunom w Siedmiogrodzie). Z drugiej zaś strony należy pamiętać o tym, że młodemu władcy - pozbawionemu siłą rzeczy wielkiego autorytetu swojego poprzednika - trudno było sprzeciwić się naciskom premiera Węgier, Istvana Tiszy (od 1867 roku Węgry miały odrębny od Austrii rząd i konstytucję), który nalegał na szybką koronację jako warunek sine qua non uznania w Karolu legalnego władcy Węgier (w myśl konstytucji węgierskiej pełnoprawnym władcą Węgier był tylko koronowany król). W warunkach toczącej się wojny światowej Karol nie mógł sobie pozwolić na ostrą konfrontację z Węgrami, co mogłoby od razu rozsadzić wewnętrzną strukturę naddunajskiej monarchii i natychmiastowe wycofanie jednostek węgierskich z frontu. Cesarz nie zamierzał zresztą traktować swojej koronacji na króla Węgier jako pretekstu dla zaniechania wewnętrznych reform w duchu federalistycznym. Dał to zresztą wyraźnie do zrozumienia węgierskiemu premierowi hrabiemu Tiszy.
Jednak pierwszym, najbardziej palącym zadaniem, jakie stanęło przed młodym władcą było zawarcie pokoju. Jak zauważył Janusz Pajewski - opisując pierwszą Radę Koronną odbytą pod przewodnictwem Karola I - "cesarz Karol był najmłodszym i najmniej doświadczonym uczestnikiem narady, ale sytuację rozumiał chyba najtrafniej, pragnął pokoju. Pokój jak najprędzej, za wysoką nawet cenę był dla monarchii Habsburgów kwestią życia i śmierci".
Najważniejsza inicjatywa pokojowa władcy Austro-Węgier rozwinęła się na wiosnę 1917 roku i była związana z misją, zleconą przez cesarza, a podjętą przez jego dwóch szwagrów: książąt Sykstusa i Ksawerego Burbon-Parma. Obydwoje byli doskonale predestynowani do tego przedsięwzięcia. Byli spokrewnieni z Domem Habsburgów i panującym w Wiedniu cesarzem, a jednocześnie jako oficerowie służący w armii belgijskiej, byli wiarygodni w oczach Ententy. Punktem kulminacyjnym tej inicjatywy był odręczny list cesarza Karola I z 24 marca 1917 roku do przywódców państw Ententy (przekazany im przez księcia Sykstusa), który zawierał istotę, propozycji pokojowej władcy Ąustro-Węgier. Najważniejsze punkty dotyczyły uznania przez monarchię Habsburgów praw Francji do Alzacji i Lotaryngii, zgody na istnienie niepodległej Serbii (Karol wymagał tylko wyegzekwowania surowego ukarania wszystkich organizatorów i wykonawców zamachu w Sarajewie). Później Karol I wyrażał nawet zgodę na ustępstwa terytorialne Austrii na rzecz Włoch (m. in. w rejonie Trentino). Gotowość do ustępstw okazała się jednak daremna. Pod koniec maja 1917 roku Ententa ostatecznie odrzuciła ofertę przedstawioną za pośrednictwem księcia Sykstusa i księcia Ksawerego. Ciepło do niej odniósł się brytyjski premier Lloyd George, zdecydowanie niechętnie Włochy (terytorialne apetyty Italii były o wiele większe niż Trentino). Decydujące w całej sprawie okazało się jednak stanowisko Paryża, gdzie socjalistyczny rząd A. Ribota odniósł się z pełną rezerwą do inicjatywy Karola I (przy akceptacji Francji, sprzeciw Włoch nie byłby z pewnością skuteczny).
Należy podkreślić, że w dążeniach do zawarcia pokoju cesarz Karol I całkowicie osamotniony. Również bowiem wojskowi i polityczni sojusznicy z Berlina chłodno odnieśli się do "inicjatywy Sykstusa". A przecież czas wybrany na jej wysunięcie (wiosna 1917 roku) był wyjątkowo i niepowtarzalnie już korzystny dla państw centralnych: po rewolucji lutowej najważniejszy członek Ententy na Wschodzie - Rosja, coraz bardziej pogrążała się w chaosie, Stany Zjednoczone nie weszły jeszcze do wojny (stanie się to w kwietniu 1917 roku), a państwa centralne zanotowały ostatnio pewne sukcesy militarne (np. okupacja Rumunii pod koniec 1916 roku). II Rzesza jednak nie chciała wykorzystać koniunktury i zawrzeć realistyczny pokój, gdyż wierzyła w swoją militarną siłę i dążyła do pełnego zwycięstwa.
Berlin grał zresztą o jeszcze większą stawkę. Wilhelm II (oraz rządzący de facto Niemcami od 1915 roku Ludendorff i Hindenburg) zdawali sobie sprawę, że im wojna dłużej trwa, tym bardziej wzrastać będzie uzależnienie (najpierw wojskowe i ekonomiczne, a później i polityczne) Austrii od Rzeszy. Inicjatywy pokojowe Karola I mogły w tym tylko przeszkodzić.
Propaganda niemiecka, zarówno ta prowadzona jawnie (za pomoc prasy) i tajnie (korzystając ze wsparcia niemieckich placówek dyplomatycznych), pracowała nad tym, by możliwie skutecznie oczernić osobę Karola I w oczach opinii publicznej (głównie w Austro-Węgrzech). Organizowaniem tej propagandy zajmowała się specjalna komórka w II Oddziale niemieckiego Naczelnego Dowództwa, którą kierował płk. Max Bauer. Natomiast w samym Wiedniu kampanią oszczerstw kierowała ambasada niemiecka. Wzór oszczerstw był dość prosty: Karol to pijak, a Zyta to "zdrajczyni" (sprzyjająca Francji"). Te oszczerstwa podchwytywały partie niemieckie w Austrii, tęsknie spoglądające w kierunku niemieckiego "Vaterlandu", a tym samym wrogie dynastii Habsburgów jako gwaranta odrębności Austrii od Niemiec. Propagandę kłamstw słuchały i rozpowszechniały również wrogie habsburskiej monarchii (raz, ie oddzielona od Berlina, a dwa, że katliczka) niemieckie organizacje protestanckie (często o charakterze agresywnie nacjonalistycznym, niekiedy rasistowskim), takie jak "GustawAdolph - Verein", "Liga Ewangelicka" czy propagujący wśród austriackich katolików ideę "odwrotu od Rzymu i powrotu do Wittembergi" ruch "Los von Rom".
Jednym z najbardziej rozpowszechnionych przez sponsorowaną przez Berlin propagandę kłamstw było twierdzenie, że wspomniana "inicjatywa Sykstusa" (Niemcy nazywali ją "aferą Sykstusa") to było nic innego jak próba zawarcia przez Karola I pokoju separatystycznego, a więc zdrady swojego niemieckiego sojusznika. Przechodzono do porządku dziennego nad tym, że już w lutym 1917 roku Karol I informował cesarza Wilhelma II o planowanej przez siebie mediacji za pośrednictwem swoich szwagrów. Milczano o tym, że 3 kwietnia 1917 roku cesarz Karol złożył wizytę władcy Niemiec w Homburgu, podczas której poinformował go o treści swojego listu do księcia Sykstusa z 24 marca 1917 roku. I najważniejsze: w liście tym Karol I wyraźnie zastrzegał, że wszelkie decyzje (w tym dotyczące Alzacji i Lotaryngii) podejmować będzie w uzgodnieniu z Berlinem.
Nad Sprewą nie rozumiano (albo nie chciano zrozumieć) tego, co doskonale rozumiał Karol I, dążąc do możliwie szybkiego zawarcia pokoju: W jednym z listów pisanych do swoich niemieckich sojuszników pod koniec sierpnia 1917 r., władca Austro-Węgier zapisał m. in. te słowa: "Chcemy podtrzymywać zasadę monarchiczną, a możemy to uczynić tylko, gdy monarchiom austriackiej i niemieckiej uda się zawrzeć wcześniej od innych pokój. Wołanie bowiem o pokój jest dzisiaj w całej Europie sprawczą siłą i ten jest dzisiaj wielkim człowiekiem, kto zawrze pokój nawet za cenę utraty części swoich terytoriów. Gdy Europa dalej się będzie wyniszczać, cieszyć się z tego będą Żółci i Amerykanie". Listopad 1918 roku potwierdził słuszność prognozy Karola I o cenie, jaką zapłacą monarchie niemieckie za przeciąganie wojny.
Nie tylko poprzez usiłowanie zawarcia szybkiego pokoju usiłował Karol wyemancypować swoje państwo spod zarysowującej się dominacji niemieckiego sojusznika. Temu celowi - oprócz najważniejszego czyli wewnętrznego wzmocnienia monarchii - służyć miało planowane przez młodego cesarza przebudowanie Austro-Węgier w duchu zdecydowanie federalistycznym. Austriackim Niemcom i ich partiom z pewnością nie przypadłyby do gustu słowa wypowiedziane przez cesarza Karola I podczas rozmowy w cztery oczy ze znanym uczonym prof. Friedrichem Wilhelmem Foersterem, która odbyła się w lipcu 1917 roku. Władca Austro-Węgier mówił wówczas m. in.: "Obecnie Austria nie jest już ani państwem niemieckim ani państwem słowiańskim. Co prawda Niemcy są założycielami monarchii naddunajskiej, ale obecnie są mniejszością, otoczoną i przenikaną przez ludy mające głośne aspiracje. Niemcy mogą pozostać przywódcami młodszych kultur, tylko wówczas, gdy sami będą dawać przykład najwyższej kultury i wobec wzrastających w siłę ludów wystąpią z miłością, szacunkiem i wielkodusznością".
Karol I mógł wyrażać nadzieję, że Niemcy austriaccy dadzą przykład najwyższej kultury. Tymczasem, gdy młody władca wchodził do austriackiego parlamentu (Rady Państwa, której w geście dobrej woli wobec swoich poddanych, pozwolił w 1917 roku zebrać się po raz pierwszy od 1914 roku), niemieccy posłowie demonstracyjnie krzyczeli: "Niech żyje armia!" (w dodatku nie było do końca wiadomo, czy nie chodzi czasem o armię niemiecką). Okrzyk "Niech żyje cesarz!" wznosił się tylko z ław zajmowanych przez posłów słowiańskich. Federalistyczne zamiary Karola I były zgodnie zwalczane przez wszystkie partie niemieckie w Austrii.
Anatol France - znany francuski pisarz, którego raczej trudno podejrzewać o szczególne sympatie dla katolicyzmu i monarchii Gakiejkolwiek) stwierdził: "Jedynym uczciwym człowiekiem, który pojawił się podczas wojny był Karol Austriacki. Ale on był świętym i nikt go nie słuchał". Chociaż tymi słowami France komentował wynik pokojowych inicjatyw Karola I, to w równiej mierze odnosić się one mogą do rezultatu pojednawczych gestów Karola w dziedzjnie polityki wewnętrznej.
Ponowne zwołanie austriackiego parlamentu w 1917 roku dało tylko trybunę dla demagogIcZne] propagandy wszechniemieckich wrogów monarchii Habsburgów. Podobnie ogłoszona 25 lipca 1917 roku przez Karola I amnestia oznaczała wyjście na wolność ludzi, którzy pojednawcze gesty cesarza odczytali jako przede wszystkim oznakę słabości i zbliżającego się upadku Austro-Węgier (z amnestii na równi skorzystali m. in. czeski przywódca Karol Kramar i przywódca austriackich Wszechniemców i ruchu "Los von Rom", Georg von Schónerer - dzieliło ich wszystko, poza zdecydowaną wrogością do katolickiej monarchii Habsburgów). Intensyfikacja wrogości do polityki Karola I miała także inne tło. Gdy wieść o amnestii doszła do przebywającego na emigracji Tomasza Masaryka, przywódca (wraz z E. Benesem) czeskiego ruchu narodowego, dążącego do oderwania Czech od Austrii, miał powiedzieć: "Jeszcze jeden taki krok, a jesteśmy skończeni".
Politycznym błędem była amnestia i zgoda na obrady Rady Państwa i bezdyskusyjnym błędem cesarza Karola było powołanie na stanowisko austro-węgierskiego ministra spraw zagranicznych Ottokara Czernina von Chudenitz. Ten pochodzący z Czech arystokrata przed objęciem ministerialnego stanowiska był ambasadorem Austro-Węgier w Bukareszcie. Poglądy Czernina diametralnie różniły się od zapatrywań Karola I. Nowy szef austro-węgierskiego MSZ był przekonany, że jedyną pożądaną dla habsburskiej monarchii drogą jest jeszcze bliższe związanie się (uzależnienie) z Niemcami. Prowadzona przez Czernina gra dyplomatyczna swoją zręcznością przypominała poruszanie się słonia w składzie porcelany. Stopień nieroztropności (by użyć eufemizmu) ministra ujawniony w kwietniu 1918 roku w tzw. aferze Czernina.
2 kwietnia 1918 roku Czernin wygłosił przemówienie do członków wiedeńskiej Rady Miasta. Powiedział wówczas m. in., że francuski premier G. Clemenceau poszukiwał kontaktu z Austro-Węgrami w celu rozpoczęcia rozmów pokojowych. Reakcją Clemenceau były słynne słowa: Minister Czernin a menti (minister Czernin zełgał). Skoro jednak Czernin trwał przy swojej wersji, Francuzi ujawnili wymianę korespondencji (włącznie z odręcznym listem Karola I z 24 marca 1917 roku) związaną z inicjatywą pokojową księcia Sykstusa. Wszystko to postawiło Habsburga w bardzo trudnej sytuacji. Z jednej strony bowiem miał do czynienia z uporem swojego ministra, który domagał się wręcz od cesarza, by ten pisemnie poparł jego wersję wydarzeń. Z drugiej zaś strony w grę wchodziła jego wiarygodność (jako władcy dążącego do zawarcia pokoju i inicjatora kroków podjętych przez księcia Sykstusa) wobec przywódców Ententy. Co prawda ujawnienie poufnej korespondencji z marca 1917 roku było złamaniem przez Ententę zobowiązania do zachowania jej tajnego charakteru. Tym bardziej, że komentarz, którym opatrzył te publikacje Clemenceau - jakoby Karolowi chodziło w 1917 roku o zawarcie separatystycznego pokoju - także mijały się z prawdą i na równi z enuncjacjami Czernina służyły zniszczeniu wizerunku Karola I jako odpowiedzialnego i rzetelnego partnera podczas ewentualnych rozmów pokojowych.
Na domiar złego, do tych kłamstw Czernin i równie szkodliwych półprawd Clemenceau, doszła jeszcze słabość Karola I, który w końcu uległ naleganiom Czernina (minister groził m. in. perspektywą wejścia wojsk niemieckich do Czech) i 13 kwietnia 1918 roku podpisał podsuniętą mu przez ministra deklarację podtrzymującą stanowisko Czernina, a więc de facto dementującą jakikolwiek udział Karola I we wspomnianej inicjatywie księcia Sykstusa. 14 kwietnia 1918 roku Karol I zdymisjonował fatalnego ministra.
"Afera Czernina" zadała śmiertelny cios staraniom Karola I, by wyemancypować Austro-Węgry spod wpływu ich niemieckiego sojusznika. Berlin wykorzystał bowiem rewelacje Czernina - udając "zdziwienie" tym, że jakoby Karol podjął inicjatywy pokojowe za ich plecami, by domagać się od Habsburga potwierdzenia jego sojuszniczej lojalności. Potwierdzenie to istotnie i nastąpiło, gdy 11 maja 1918 roku cesarz Karol I wraz I ze swoimi najważniejszymi współpracownikami przybył do kwatery głównej Wilhelma II w belgijskim Spaa. O tej wizycie mówiono również jako o "podróży do Canossy" Karola. Bo rzeczywiście - w sensie politycznym władca Austro-Węgier skapitulował przed Hohenzollernem we wszystkich kluczowych sprawach. W Spaa uzgodniono, że Niemcy i Austro-Węgry zawrą w niedalekiej przyszłości traktat służący ich wzajemnemu bezpieczeństwu i obronie; dotychczasowy sojusz wojskowy zostanie zastąpiony nową jakością: Waffenbund ("związek broni"), który oznaczał, że zasady organizacji i rozmieszczenia obu armii będą synchronizowane, ujednolicone zostaną wzory broni i amunicji i wprowadzona zostanie wymiana oficerów (również na szczeblach dowódczych). Ponadto Wilhelm II i Karol I uzgodnili, że między Wiedniem a Barlinem nastąpi ujednolicenie polityki ekonomicznej, której celem będzie stworzenie z Niemiec i Austro-Węgier jednolitego (także pod względem celnym) obszaru ekonomicznego.
W Spaa udało się więc Niemcom uzyskać podpis Karola I pod programem "Mitteleurop" który w 1915 roku nakreślił w głośnej książce pod samym tytułem, Friedrich Naumann. "Mitteleuropy" czyli dominacji politycznej, wojskowej i ekonomicznej Niemiec w Europie Środkowej aż do Bałkanów. W tej strategii Berlina znaczenie monarchii Habsburgów miało zostać zredukowane do statusu jednego z państw Rzeszy Niemieckiej sprzed 1918 roku - posiadających formalną odrębność państwową, ale faktycznie (politycznie, wojskowo i gospodarczo) uzależnionych od dominacji Prus. O tym, że takie myślenie obecne było w niemieckich kręgach rządowych, przekonywał epizod, który rozegrał się podczas wspomnianego spotkania Karola I i Wilhelma II w Spaa. Gdy delegacja austriacka początkowo nie dość entuzjastycznie odniosła się do niemieckich postulatów zacieśnienia sojuszu wojskowego, zniecierpliwiony Wilhelm II wykrzyknął: "Cóż w tym złego? Bawaria już podpisała podobny traktat z nami i jest bardzo zadowolona z tego powodu".
Kolejnym fatalnym skutkiem "afery Czernina" była destrukcja planów federalistycznych Karola I. Od czasów Spaa żaden model przebudowy monarchii habsburskiej w kierunku federalistycznym (a wiec tym samym na rzecz narodowości nie-niemieckich) nie mógł zostać zrealizowany bez zgody Niemiec (tzn. zarówno Rzeszy Niemieckiej i korzystających z jej poparcia austriackich Niemców). Gdy 16 października 1918 roku cesarz Karol I opublikował manifest zapowiadają przebudowę Austro-Węgier w "związek wolnych narodów", było już za późno. Monarchia Habsburgów (podobnie jak i Niemcy) chyliła się ku upadkowi po ciosami armii Ententy.
"Afera Czernina" okazała się wreszcie fatalna dla wizerunku Austro-Węgier i osobiście Karola I w oczach państw Ententy. Uzyskane przez Czernina pisemne zapewnienie cesarza odcinające się od podejmowania u zachodnich rządów inicjatyw pokojowych, skompromitowało Karola I w Paryżu i Londynie. Jeszcze gorsza w skutkach okazała się sprowokowana przez Czernina "Canossa" Karola I w Spaa. Nieprzypadkowo, bowiem właśnie od 1918 roku w Entencie zaczyna przeważać opinia, że Austria przestała już prowadzić samodzielną politykę, a stała się posłusznym narzędziem w ręku Niemiec, stąd też należy ją zniszczyć. Towarzyszyła temu zorganizowana propaganda prasowa, która wręcz większe zagrożenie dla "wolnego świata", "demokracji" i "prawa samostanowienia narodów" dostrzegała w katolickiej i "reakcyjnej" monarchii Habsburgów, aniżeli w Niemczech. Swój udział w takim kreowaniu wizerunku Austrii i osobiście Karola I miała również masoneria, stawiająca sobie za punkt honoru doprowadzenie do ostatecznej destrukcji największego katolickiego państwa w Europie i do detronizacji starej, katolickiej dynastii.
Niepowodzenie wiosną 1918 roku ostatniej wielkiej ofensywy niemieckiej we Francji, ostatecznie przesądziło o losach I wojny światowej. Postęp wojsk Ententy był niepowstrzymany. Karol I robił jeszcze wszystko, by uratować swoją monarchię. 16 października 1918 roku cesarz Karol I wydał manifest. Dziesięć dni później, 26 października 1918 roku Karol I zerwał traktat sojuszniczy z Niemcami i zwrócił się do prezydenta USA, Wilsona z prośbą o pokój. Warunki Ententy były jednoznaczne: natychmiastowe zaprzestanie walki przez oddziały austro-węgierskie. Nastąpiło to 3 listopada 1918 roku (flota austro-węgierska skapitulowała już 31 października 1918 roku. De facto jednak monarchii austro-węgierskiej już wówczas nie było.
11 listopada 1918 roku, w podwiedeńskim Eckartsau Karol I ogłosił manifest w którym nie deklarował swojej abdykacji, ale "rezygnację z udziału w prowadzeniu spraw rządowych" ("Verzicht auf den Anteil an der Führungaer Regierungsgeschäfte") tworzących się Niemco-Austrii. Podobnie brzmiącą deklarację nie będącą jednak formalną abdykacją - w odniesieniu Węgier złożył pięć dni później.
15 marca 1919 roku ukonstytuował się koalicyjny rząd austriacki (socjaldemokracji i Christlichsozialen), który 3 kwietnia 1919 roku przeforsował w austriackim Zgromadzeniu Narodowym prawo o banicji (Landesverweisung) i wywłaszczeniu (Enteignung) w Austrii Domów Habsbursko-Lotaryńskiego i Burbon-Parma.
Gdy austriacki parlament kładł w ten sposób podwaliny pod przyszły anszluss z Niemcami (nieobecność Habsburgów w Austrii była tutaj warunkiem sine qua non), cesarz Karol I wraz z rodziną już od 10 dni przebywał w Szwajcarii (granicę przekroczył 24 marca 1919 roku). Panowanie Karola I jako austriackiego cesarza dobiegło końca.
Stefan Badeni (bratanek dawnego austriackiego premiera, Kazimierza Badeniego) podsumował panowanie Karola I Habsburga: "0 panowaniu Karola można powiedzieć, że rzadko w dziejach tyle najlepszych chęci poszło na marne. Sprzysięgły się siły potężne. Świat antyklerykalny, masoński zwalczał Karola wszędzie. Zdawało się, że Francji, Anglii, Ameryce bardziej zależy na zdruzgotaniu łagodnego katolicyzmu Habsburgów aniżeli Prus silnych i zdobywczych, ale wyznaniowo obojętnych. Obóz nacjonalistów niemieckich nienawidził cesarza, pragnącego pokoju kompromisowego, i bardziej jeszcze Zyty, której bracia walczyli w szeregach belgijskich. Podporą nie byli arystokraci wspominający z żalem zmarłego cesarza. Uboższa ludność miast, nękana wojną, garnęła się do socjalistów, którzy dążyli do obalenia regimentu".
Monarchii Habsburgów na początku XX wieku nie uratowałby nawet polityk formatu Metternicha czy księcia Feliksa Schwarzenberga. Splot problemów wewnętrznych (narodowościowa mozaika, nierozwiązana do końca kwestia rządów nad ziemiami Korony św. Stefana) oraz zabójcza dla monarchii I wojna światowa wszystko to zadecydowało, że monarchia naddunajska musiała zginąć ("musiała" również w sensie podejmowania świadomych decyzji w tej mierze przez polityków zwycięskiej Ententy, ostatecznie przekonanych do tego przez antyhabsburską propagandę czasów Wielkiej Wojny).
Panowanie Karola I z polskiej perspektywy. Pobożny i dobry Karol I, dla katolickiej monarchii Habsburgów, należy stwierdzić, że krótkie panowanie następcy Franciszka Józefa I było bardzo niekorzystne dla sprawy polskiej. Karol I traktował bowiem kwestię polską jako jeden z pionków w grze mającej doprowadzić do celu nadrzędnego: zawarcia pokoju. Podczas "misji Sykstusa" Karol I gotów był na odstąpienie Galicji na rzecz tworzącego się z ziem (lub raczej ich części) Kongresówki, Królestwa Polskiego (co zapowiadał już manifest z 5 listopada 1916 roku). Co gorsza (oczywiście z naszego punktu widzenia) Karol I godził się wówczas, by tym bardziej skłonić Niemcy do odstąpienia Alzacji i Lotaryngii Francji, aby to przyszłe Królestwo Polskie było trwale związane z Niemcami politycznie, gospodarczo i wojskowo. Tym samym już wiosną 1917 roku Karol I praktycznie wyrzucał do kosza wszystkie projekty tzw. rozwiązania austro-polskiego (Polska złożona z Galicji i Kongresówki pod panowaniem Habsburgów - jako trzeci człon monarchii). Przypomnijmy, że największymi zwolennikami tego rozwiązania w pierwszych latach wojny było największe polskie stronnictwo konserwatywne - "stańczycy".
Cios śmiertelny wszelkim austro-polskim koncepcjom zadał jednak sankcjonowany przez cesarza Karola I pokój brzeski z lutego 1918 roku, zwany również (głównie w Austrii) "pokojem chlebowym", ponieważ w zamian za dostawy artykułów żywnościowych (aprowizacja w Niemczech i Austrii znajdowała się na początku 1918 roku w katastrofalnym stanie), państwa centralne uznawały powstanie niepodległego państwa ukraińskiego i zgadzały się na przyłączenie do oderwanej od Rosji Ukrainy ziem rdzennie polskich: Chełmszczyzny i Podlasia. Prawda, że negocjacje prowadził austriacki minister spraw zagranicznych Czernin, który otwarcie przyznawał, że dla dostaw ukraińskiego zboża jest gotów poświęcić polskie sympatie dla Austrii i Habsburgów. Jednak to ostatecznie Karol l sankcjonował i ratyfikował (po stronie austriackiej) traktat brzeski z 9 lutego 1918 roku. To był rzeczywiście ostateczny koniec "opcji austriackiej" wśród Polaków. Pokój brzeski niweczył całą, kilkudziesięcioletnią politykę Franciszka Józefa I, która uczyniła z Polaków w Austrii jedną z najbardziej kaisertreu narodowości.
Trzeba pamiętać, że w Brześciu Austria godziła się również na przekazanie Ukraińcom Galicji Wschodniej ze Lwowem. W tle zażartych walk wojsk polskich z Ukraińcami o Wschodnią Galicję na przełomie 1918/1919 roku (wliczając w to bohaterską obronę Lwowa przez polskie "Orlęta") było poparcie odchodzącej już z tych terenów administracji austriackiej, a zwłaszcza c. k. armii (np. poprzez przekazywania zapasów broni i amunicji) na rzecz oddziałów ukraińskich.
Być może Karol l nie wiedział o wszystkich poczynaniach swojego rządu wszelkimi sposobami podsycającego w 1918 roku konflikt polsko - ukraiński w Galicji. Nie brak jednak świadectw mówiących o jego proukraińskich sympatiach żywionych jeszcze przed objęciem władzy.
Poglądy Karola I odnośnie Polski i Polaków przeszły od 1918 roku znamienną ewolucję. Co prawda Karol I przebywał już wówczas na wygnaniu, a niepodległe państwo polskie już istniało, jednak słowa, które cesarz Austrii zapisał o Polsce w końcu 1920 roku w tzw. memoriale dla Lethbridge'a godne są przytoczenia: "Odrodzenie się państwa polskiego było jedynie aktem sprawiedliwości, ponieważ nie ma bardziej patriotycznego narodu od narodu polskiego, a w dziejach nie było większej niesprawiedliwości od rozbiorów Polski. Wrogowie Polski - Rosjanie i Prusacy - są również wrogami Ententy, a Ententa nie ma bezpieczniejszej forpoczty na Wschodzie aniżeli rzeczywiście nadzwyczajnych polskich żołnierzy. Z katolickiej perspektywy, również nie ma bardziej wierzącego narodu od narodu polskiego i żaden naród w ostatnim czasie tyle nie wycierpiał dla swojej wiary, co Polacy. Jedną tylko cechę negatywną ma państwo polskie: jest za bardzo wyeksponowane, ma zbyt wielu wrogów i bardzo złe położenie militarne. Na wschodzie Rosjanie, na zachodzie Prusacy, na północy Litwini, na południowym zachodzie Czesi - a wszyscy są wrogami Polski. Polska musi bronić się na wszystkie strony jak jeż. Na to jest tylko jeden środek zaradczy: by Polska otrzymała silne wsparcie z flanki (Flankenschutz), a to wsparcie zapewnić Polsce może jedynie Austria".
Złośliwie można by zauważyć, że Karol "rychło w czas" zmienił swoje poglądy dotyczące Polski. Złośliwość byłaby usprawiedliwiona, gdyby nie to, że zrewidowane poglądy austriackiego cesarza na sprawę polską były częścią jego większej koncepcji politycznej, do której nawiązywał w ostatnich zdaniach przytoczonego cytatu, a która w największym skrócie odnosiła się do problemu uporządkowania sytuacji politycznej w Europie Środkowej po upadku monarchii Habsburgów.
Podczas swojego pobytu na wygnaniu w Szwajcarii, latem 1920 roku Karol I przyznawał swoim interlokutorom, że pragnie "spróbować stanąć na czele ruchu ludowego (Volksbewegung), by spoić naddunajską przestrzeń. Gdyby to się miało nie powieść, wówczas - jak przewidywał Habsburg - czeka wszystkie te narody przerażający los, ponieważ potęga niemiecka odrodzi się jeszcze silniejsza niż przedtem. Na Wschodzie zagrożeniem dla europejskiej cywilizacji będą Sowieci, a pomiędzy tymi dwoma młyńskimi kamieniami (tzn. Niemcami i Sowietami - G. K.) małe narody zamieszkujące nad Dunajem zostaną ujarzmione i zniszczone - jeśli nie zrozumieją, by współpracować ze sobą w pokojowej pracy".
Cytowane słowa Karola I, gdy przestrzegał narody Europy Środkowej nie tylko przed zagrożeniem niemieckim, ale i sowieckim, zostały wypowiedziane w sytuacji, gdy armie bolszewickie stały pod Warszawą (lato 1920 roku). Gwoli pełni obrazu (oraz by bardziej unaocznić różnicę w pojmowaniu swoich obowiązków jako monarchy, istniejącą między cesarzem Karolem I, a cesarzem niemieckim Wilhelmem II), należy zauważyć, że Karol zdecydowanie nie akceptował niemieckiej polityki "zaplombowanego wagonu" - czyli transportowania w takim właśnie wagonie przywódców bolszewickich (na czele z Leninem i Trockim) ze Szwajcarii do Rosji, by tam robili rewolucję, a tym samym ostatecznie wyłączyli Rosję z działań wojennych.
Cesarzowa Zyta tak wspomina zachowanie się Karola w tej sprawie w 1917 roku: "Usiłował sprzeciwić się pomysłowi przeszmuglowania Lenina do Rosji w niemieckim zapieczętowanym pociągu i starał się wyperswadować to niemieckiemu rządowi z trzech powodów. Po pierwsze, była by to niesprawiedliwość i rzecz nieodpowiedzialna uczyniona rosyjskiemu ludowi. Po drugie, gdy będzie jeszcze więcej chaosu w Rosji, jeszcze trudniej będzie znaleźć kogokolwiek (w Rosji) do prowadzenia rozmów pokojowych. I po trzecie, gdy komunizm opanuje Rosję, nie zatrzyma się na tym, ale będzie się nadal rozprzestrzeniać, tak że zarówno Niemcy, jak i Austro-Węgry mogą zostać nim ogarnięte. Był przekonany o tym, że zło może rodzić tylko zło. Osobiście przedstawił te argumenty niemieckiemu cesarzowi, jak również kanałami rządowymi. I właśnie z tych powodów, z miejsca odmówił początkowej niemieckiej propozycji, by zaplombowany pociąg z Leninem przejeżdżał przez terytorium austriackie na wschód".
Niestety zwyciężyła krótkowzroczna niemiecka Realpolitik - pojmowana jako konieczność szkodzenia nieprzyjacielowi wszelkimi możliwymi sposobami. Z jakim skutkiem - wiadomo.
W 1920 roku cesarz Karol I słowa o zagrożeniu państw naddunajskich sowiecką infiltracją wypowiadał, gdy jego węgierskie królestwo musiało przeżyć krwawy epizod bolszewickiej dyktatury pod wodzą Beli Kuna (wiosna - lato 1919 roku). Po obaleniu komunistycznego reżimu władzę na Węgrzech objął dawny c. k. admirał Mikołaj Horthy. Na początku marca 1920 roku węgierski parlament ogłosił (a właściwiej: Horthy kazał się ogłosić) Horthyego regentem.
Z samej swojej definicji regencja to coś tymczasowego, władza pełniona do czasu, gdy król nie osiągnie pełnoletności lub do czasu, gdy powróci do swojego królestwa. Jak pokazała historia, admirał Horthy potraktował regencję jako dogodną okazję do uzurpacji władzy na Węgrzech.
Początkowo nic nie zapowiadało takiego obrotu rzeczy. Gdy 10 listopada 1918 roku w pałacu w Schonbrunnie cesarz Karol I ze swoimi najbliższymi współpracownikami rozważał, jak zareagować wobec faktycznego rozpadu monarchii (abdykować czy nie), do pałacu przybył admirał (i jednocześnie cesarski adiutant) Horthy. Tak ten epizod zapamiętał naoczny świadek, cesarzowa Zyta: "Nie potrafił powstrzymać swojego żalu na wiadomość o podjętej decyzji i wybuchnął płaczem przed cesarzem. Karol był tak poruszony, że powiadomił mnie, bym przyszła i powiedziała Horthyemu jakieś pocieszające słowa. Co też uczyniłam. Wtem nagle - ciągle to widzę Horthy ze łzami w oczach, stanął prosto, podniósł swoją prawą rękę i zupełnie nieproszony, przysięgał: ŤNie spocznę dopóki nie przywrócę władzy Waszej Wysokości w Wiedniu i Budapeszcieť".
Jeszcze parę tygodni po objęciu regencji Horthy słał do Szwajcarii (miejsce schronienia rodziny cesarskiej) listy, w których zapewniał Karola o swojej lojalności wobec niego jako króla Węgier (Karola IV) i wyrażał przekonanie, że restauracja królewskiej władzy Karola IV na Węgrzech nastąpi już wkrótce (w jednym z tych listów Horthy prosił Karola o pozwolenie na zajęcie przez siebie części pomieszczeń królewskiej rezydencji w Budapeszcie ).
Pierwszy niepokojący sygnał napłynął, gdy Horthy polecił, by wszyscy oficerowie węgierskiej armii złożyli przysięgę wierności osobiście jemu, regentowi - bez żadnej wzmianki o obowiązku wierności królowi. Ten krok regenta ostatecznie przekonał króla Karola IV do konieczności szybkiego powrotu na Węgry i osobistego zajęcia się faktyczną restauracją tam władzy królewskiej.
Karol zdawał sobie w pełni sprawę, że sytuacja Węgier po zawarciu traktatu pokojowego z Ententą w Trianon (4 czerwca 1920 roku) była bardzo ciężka: dotkliwe straty terytorialne i otoczenie ze wszystkich niemal stron wrogimi państwami tzw. Małej Ententy (Czechosłowacja, Rumunia, Jugosławia), które były głównymi profitentami rozbioru Węgier usankcjonowanego w Trianon. Każda próba restauracji władzy Habsburgów na Węgrzech musiała więc spotkać się z gwałtowną (w tym zbrojną) reakcją "Małej Ententy" (w tym zwłaszcza z protestami Pragi).
Karol o tym wszystkim wiedział, dlatego przed podjęciem pierwszej próby restauracji na Węgrzech, postarał się o zapewnienie sobie poparcia w tym przedsięwzięciu Francji, głównego sojusznika i inspiratora w swoim czasie powstania "Małej Ententy". Do planów Karola z życzliwością odniósł się premier i minister spraw zagranicznych (od stycznia 1921 roku) Francji, Aristide Briand. Jednym z pośredników między Karolem a Briandem był znany już nam książę Sykstus de Bourbon-Parma (brat cesarzowej Zyty). To właśnie w obecności ks. Sykstusa i marszałka Lyautey'a, 14 lutego 1921 r. Briand wyłuszczał powody swojego poparcia dla inicjatywy Karola powrotu na Węgry: "Gdy cesarz Karol teraz powróci i obejmie tron, będziemy mieć jako króla (Węgier) wiarygodnego sojusznika Francji i Wielkiej Brytanii i francuską księżniczkę (Zytę) jako królową Węgier".
Pierwsza próba restauracji, królewskiej władzy Karola IV na Węgrzech rozpoczęła się 24 marca 1921 roku (dokładnie w dwa lata po opuszczeniu przez Karola Austrii), gdy król Węgier via Strasburg i Wiedeń, w towarzystwie wtajemniczonego we wszystko hrabiego Tomasza Erdody, 26 marca 1921 roku przybył do węgierskiego Szombathely. Gdy wieść o powrocie króla Karola IV na Węgry rozniosła się, przybył węgierski premier hrabiego Teleki. Zjawił się również płk. Lehar, dowodzący wojskami w zachodnich Węgrzech, który zaofiarował królowi swoje i swoich oddziałów pełne poparcie. Lehar doradził jednocześnie Karolowi, by natychmiast udał się do Budapesztu i zażądał od regenta Horthyego przekazania władzy.
Do Budapesztu wyruszono rankiem 27 marca 1921 roku wówczas w tym dniu przypadała Wielkanocna Niedziela. Zgodnie z planem, samochód Karola IV miało poprzedzać auto z premierem Teleki, który miał uprzedzić Horthyego o rychłym przybyciu Karola. W takim też porządku wyjechano z Szombathely. Premier Teleki - z niewyjaśnionego do dzisiaj powodu - nie dojechał do stolicy (najprawdopodobniej chciał poczekać na spotkania króla z regentem). Do Budapesztu dotarł więc około godziny 14.00 tylko król Karol IV w towarzystwie hrabiego Sigraya i dwóch oficerów eskorty, przydzielonych orzez płk. Leiliila.
W królewskim pałacu w Budapeszcie doszło następnie do dramatycznej, trwającej dwie godziny rozmowy króla Karola IV i regenta Horthyego (co ciekawe, Karol rozpoczął rozmowę po węgiersku, na żądanie Horthyego przeszedł na zrozumiały dla admirała język niemiecki). Wydawało się, że nadeszła chwila wypełnienia przez Horthyego uroczystej przysięgi, jaką złożył niecałe trzy lata wcześniej w Schonbrunnie. Pierwsze jednak słowa, które skierował regent do swojego króla, rozwiały wszelkie wątpliwości: "To jest nieszczęście. Wasza Wysokość musi natychmiast wyjechać, musi natychmiast powrócić do Szwajcarii!".
Gdy król podziękował Horthyemu za jego dotychczasową służbę dla węgierskiej monarchii i zażądał natychmiastowego przekazania władzy, regent bez ogródek i ku zażenowaniu Karola, spytał się: "Co w zamian ofiaruje mi Wasza Wysokość?". Na kolejne nagabywania Horthyego ("co dostanę?") król Karol IV ofiarował mu zatwierdzenie tytułu książęcego (który sam sobie wcześniej przyznał), naczelne dowództwo nad armią (pod zwierzchnictwem króla). Na koniec - ku widocznej radości regenta król obiecał mu Order Złotego Runa, zapominając przez chwilę, że Horthy jako kalwin i tak nie mógłby go otrzymać (Orderem tym mogli być odznaczani tylko katolicy).
Najwidoczniej jednak "konkrety" zaproponowane Horthyemu przez króla były niewystarczające, skoro regent nadal odmawiał przekazania władzy. Odwoływał się przy tym do straszaka "Małej Ententy" i niezadowolenia mocarstw zachodnich w momencie restauracji Habsburgów na Węgrzech. Admirała nie przekonało nawet ujawnione przez Karola poparcie, jakie otrzymał od premiera Brianda (król ujawnił ten sekret po otrzymaniu zapewnienia Horthyego, że pozostanie on dalej nieujawniony). Na nic się zdało również apelowanie przez króla do honoru Horthyego, przywoływanie jego skropionej łzami przysięgi w Schönbrunnie.
Po rozmowie z królem, Horthy natychmiast skontaktował się z Wysokim Komisarzem Ententy w Budapeszcie, M. Fouchet, którego poinformował o tym, że Karol po nieudanej próbie restauracji opuszcza właśnie Węgry (co było kłamstwem). Ujawnił również rewelacje o poparciu Brianda dla inicjatywy restauracji, co musiało wywołać i wywołało (zgodnie z zapowiedziami Brianda) oficjalne dementi Paryża. Gdy dementi te ogłoszono tym bardziej złowieszczo zabrzmiały groźby płynące ze strony "Małej Ententy", a zwłaszcza z Pragi. Wszystko to oznaczało w praktyce, że pierwsza, pokojowa próba restauracji władzy królewskiej na Węgrzech zakończyła się fiaskiem. We wtorek. 5 kwietnia 1921 roku pociąg , z Karolem IV opuścił Węgry. Następnego dnia zdradzony władca dotarł do swojej szwajcarskiej willi - Pnngins.
Zachowanie się Horthyego po niepowodzeniu pierwszej próby restauracji było nadal pełne obłudy. Z jednej strony bowiem stosował represje wobec węgierskich legitymistów (zwłaszcza w szeregach armii). Z drugiej zaś strony wysyłał do Szwajcarii do króla Karola IV pisemne zapewnienia o swojej lojalności. Mimo ujawnienia swojego wiarołomstwa większych stacjach po drodze, ludność - gdy dowiedziała się, że w pociągu znajduje się para królewska - wznosiła okrzyki: Eljen a Kiraly! (Niech żyje król!).
Tak "bardzo oczekiwany" przez Horthyego moment nastąpił już dwa miesiące później, w październiku 1921 roku, gdy król Karol IV podjął drugą i ostatnią próbę restauracji swojej władzy na Węgrzech. Już wcześniej (tzn. na początku maja 1921 roku) Karol odnowił poufne kontakty z Francją. Paryż za pośrednictwem swoich wysłanników (w tej roli odwiedzał Karola w Szwajcarii, w dn. 20 maja 1921 roku exprezydent Francji, Deschanel) dawał wyraźnie do zrozumienia, że w przypadku całkowitego powodzenia drugiej próby, uzna Karola jako króla Węgier.
Wydarzeniem, które skłoniło Karola IV do natychmiastowego działania, były wieści dochodzące z Węgier. Według nich, na 23 października 1921 roku rząd Horthyego zaplanował dyslokację znanych ze swoich sympatii dla Karola oddziałów węgierskich stacjonujących w zachodnich Węgrzech (chodziło o batalion żandarmerii pod dowództwem majora Ostenburga) do Budapesztu, gdzie miały być rozformowane i wcielone do innych jednostek.
Plan Karola był prosty. Planował wykorzystać przygotowywany transport żołnierzy do Budapesztu i na ich czele ruszyć na Budapeszt (nie chciał już popełnić błędu z poprzedniej próby, gdy udał się do Horthyego bez żadnej większej eskorty wojskowej) . fu zyskać na czasie i zwiększyć moment zaskoczenia, król zdecydował, że uda się do Węgier samolotem. Tym razem królowi towarzyszyła jego małżonka, królowa Zyta (mimo, że oczekiwała kolejnego dziecka).
20 października 1921 roku para królewska wylądowała w okolicach majątku Denesfa (zachodnie Węgry), należącego do hrabiego Cziraki. Zawiodła jednak koordynacja działań. Na króla nie oczekiwały żadne z wiernych mu oddziałów (dowodzone przez znanego płk. Lehara). Dopiero nazajutrz, 21 października 1921 roku król Karol IV odebrał ponowną przysięgę wierności wojsk z garnizonu w Ödenburgu. Wieczorem tego samego dnia pociąg z królem Karolem IV i wiernymi jemu oddziałami ruszył na Budapeszt. Podróż ta przypominała momentami triumfalny pochód. Na wszystkich większych stacjach po drodze, ludność - gdy dowiedziała się, że w pociągu znajduje się para królewska - wznosiła okrzyki: Eijen a Kiraly! (Niech żyje król!).
Co ważniejsze jednak (i co gorsza z punktu widzenia Horthyego) na stronę króla przechodziły wszystkie garnizony znajdujące się po drodze do stolicy. Tak uczyniły oddziały z Györ i Komarna, którzy zignorowali rozkazy Horthyego, by otworzyć ogień do królewskiego transportu. Bez wątpienia, w pierwszych kilkunastu godzinach królewskiego pochodu na Budapeszt Horthy nie tylko tracił panowanie nad węgierską armią, ale sam tracił wiarę, że da się jeszcze cos uratować.
Sytuację dla Horthyego uratował kapitan Gömbös - najbliższy współpracownik regenta, który w nocy z 22 na 23 października 1921 roku, rozsiewając pogłoskę jakoby na Budapeszt maszerują oddziały czeskie, naprędce zorganizował oddział liczący około 300 studentów budapesztańskiego uniwersytetu (postawa garnizonu stolicy była niepewna). To ten oddział przywitał ogniem na przedmieściach Budapesztu wojska Karola IV.
Jak się okazało, ta właśnie potyczka na małej stacji kolejowej w Bia-Torbagy, zadecydowała o niepowodzeniu drugiej próby restauracji. Decydującym momentem był brak natychmiastowej decyzji króla o zdecydowanym szturmie na zaimprowizowane oddziały Horthyego. Karol nie chciał rozlewu krwi swoich węgierskich poddanych: ale jak słusznie pisał G. Brook-Shepherd - obozowi królewskiemu w decydującym momencie "zabrakło bezwzględności i improwizacji - tak potrzebnych w tego rodzaju przedsięwzięciach".
Do braku zdecydowania dołączyła zdrada. Drugim bowiem, decydującym błędem Karola w dniu 23 października 1921 roku było przyjęcie prośby generała Lehara o odebranie mu dowództwa wojskami królewskimi i powierzenie go generałowi Hegedüsowi. Ten ostatni natomiast okazał się zausznikiem Horthyego. To on nalegał na zawarcie rozejmu z wojskami Horthyego (co rzeczywiście się stało), co dało czas Hothyemu na "wyczyszczenie" garnizonu stolicy z "niepewnych" oficerów. Zresztą podczas rozejmowych rokowań, Hegedüs udał się do Horthyego, gdzie uzgadniał dalszy scenariusz zdrady wobec króla.
Rozejm miał upłynąć o godziny 8 rano 24 października 1921 roku. Jednak przybyły do Karola IV o tej godzinie wysłannik wojsk regenta oznajmił, że rozejm od dwóch godzin nie obowiązuje. Generał Hegedüs zadbał o to, by w nocy - podczas ustalania linii demarkacyjnej między dwoma wojskami - okoliczne wzgórza zajęły oddziały Horthyego. Rankiem 24 października 1921 roku sytuacja pod względem militarnym (a tym samym i politycznym) była przesądzona. Część oddziałów królewskich, kompletnie zaskoczona, została wzięta do niewoli. Reszcie król zakazał szturmu na pozycje wojsk regenta widząc, że na frontalny atak jest już za późno i doprowadzi to tylko do bezsensownego przelewu krwi.
Bezpośrednio po nieudanej próbie restauracji swojej władzy, król Karol IV udał się do zamku Tata - korzystając z zaproszenia hrabiego Esterhazy. Tam właśnie nastąpiła próba zamachu na rycie pary królewskiej, gdy pewnej nocy grupa uzbrojonych mężczyzn wtargnęła do pałacu i usiłowała dostać się do sypialni zajmowanej przez Karola i Zytę (zapewne mieli to być tzw. nieznani sprawcy). Dopiero w ostatniej chwili interwencja gospodarza (hrabiego Esterhazy) i jego służby zapobiegła nieszcześciu.
Tymczasem regent i jego rząd kategorycznie nalegali, by Karol IV ogłosił swoją abdykację. Odpowiedzią króla była pisemna deklaracja, sporządzona w nocy z 29 na 30 października 1921 roku w klasztorze Tihanv nad Balatonem, w której oświadczał. że nadal czuje się koronowanym władcą Węgier.
20 października 1921 roku Karol i Zyta po otrzymaniu specjalnego błogosławieństwa z rąk papieskiego nuncjusza (który uczynił na wyraźne polecenie papieża Benedykta XV wsiedli na pokład brytyjskiej kanonierki "Glowworm" (był to efekt postanowienia Rady Ambasadorów państw Ententy obradującej w Paryżu). U ujścia Dunaju na swój pokład zabrał ich krążownik "Cardiff". Celem rejsu portugalska wyspa na Atlantyku - Madera. Tam właśnie Rada Ambasadorów państw Ententy wyznaczyła miejsce wygnania dla cesarsko-królewskiej pary. Cel podróży (miasto Funchal na Maderze) został osiągnięty 19 listopada 1921 roku. Na początku lutego do Karola i Zyty dołączyły dzieci, przebywające dotąd w Szwajcarii.
Już pierwsze tygodnie pobytu na Maderze przekonywały, że cesarz bardzo podupadł na zdrowiu. W wieku 34 lat był już. siwym człowiekiem (skutek dramatycznych przeżyć na Węgrzech). Do tego doszła przeprowadzka cesarskiej rodziny do położonej w górach willi "del Monte". Panujący tam wilgotny klimat, fatalne warunki sanitarne (np. brak ciepłej wody, nie wysuszone drewno jako jedyny materiał grzewczy) i aprowizacyjne (dieta zazwyczaj ograniczona do pieczywa i warzyw) - wszystko to pogarszało stan zdrowia Karola.
Z przeziębienia złapanego przez cesarza w połowie marca 1922 roku wkrótce rozwinęło się ciężkie zapalenie płuc. Karol od początku miał świadomość, że już z tej choroby nie podniesie się. Równie jednak świadomie ofiarowywał swoje fizyczne i duchowe cierpienie w intencji wszystkich swoich dawnych poddanych. "Cierpię, aby wszystkie moje narody znowu się razem zeszły" - mawiał.
Chory, codziennie, leżąc w łóżku, słuchał Mszy Świętej i przyjmował Komunię Świętą. W chwilach największych cierpień słyszano, jak mówił: "Jak to dobrze, że można ufać Najświętszemu Sercu Jezusa. Inaczej byłoby to wszystko nie do wytrzymania". Gdy gorączka i nieustający kaszel uniemożliwiały cesarzowi towarzyszenie na głos modlitwom, wówczas cesarzowa Zyta przysuwała do jego oczu obraz z Najświętszym Sercem Jezusowym i szeptała do jego uszu modlitwy.
Koniec nastąpił w sobotę 1 kwietnia 1922 roku. Jego ostatnie słowa brzmiały: "Niech się stanie wola Twoja!" i na koniec: "Jezus! Jezus!".
"Stefan Badeni napisał: "Koniec Karola był podobny do ostatnich lat Napoleona. Obu jako mącicieli ładu europejskiego zawiozły okręty angielskie na odległe wyspy. Ale Napoleon na św. Helenie rósł dla legendy, Karol na Maderze malał w zapomnieniu".
Bratanek dawnego austriackiego premiera nie miał jednak racji. Już w 1925 roku rozpoczęła działalność (za wcześniejszą kościelną aprobatą) Liga Modlitwy Cesarza Karola (Kaiser Karl Gebetsliga), której celem jest przyczynianie się modlitwą i czynem w intencji wyniesienia na ołtarze cesarza i króla Karola I (IV) jako patrona pokoju i pojednania między narodami.
3 listopada 1949 roku ogłoszono, że rozpoczął się proces beatyfikacyjny (Sługi Bożego Karola - ostatniego na tronie Habsburgów. W 1952 roku dobiegły końca procesy diecezjalne.
Po śmierci cesarza Karola I zaczęły się mnożyć głosy, aby rozpocząć starania o jego beatyfikację. Pierwszą petycję skierował do arcybiskupa Wiednia w 1924 roku późniejszy prezydent Austrii Wilhelm Miklas. W 1925 roku Liga Modlitwy uzyskała oficjalną kościelną aprobatę jako "Kaiser Kari GebetsHg". Do archiwum Ligi zaczęły napływać z kraju i z zagranicy liczne świadectwa o wysłuchanych za wstawiennictwem zmarłego cesarza Karola I prośbach i modlitwach. Po zajęciu Austrii przez hitlerowców w wyniku aresztowań zarządu Ligi, sekretarka barona Hansa Karla Zessnera (najaktywniejszego działacza Ligi) spaliła archiwum, aby uniemożliwić przez Gestapo dalszych członków Ligi. Utracono w ten sposób bezpowrotnie wiele świadectw i dokumentów z międzywojennego okresu działalności Ligi. Po II wojnie światowej wznowiła aktywną działalność i tak w listopadzie 1949 roku za sprawą Ligi Watykan ogłosił, że został rozpoczęty proces informacyjny cesarza i króla Karola z Domu Austriackiego. Procesy diecezjalne dobiegły końca w 1952 roku. kandydatowi na ołtarze od 1955 roku przysługuje tytuł Sługi Bożego". Dla użytku wiernych władze kościelne diecezji austriackiej zatwierdziły cztery modlitwy.
W swym krótkim, 35-letnim życiu Karol Habsburg dał się poznać nie tylko jako miłościwy monarcha, ale także jako wzorowy i troskliwy małżonek - poślubiając Zytę de Capet-Bourbon-Vendôme-Spein-Two Sicilies-Parma dochował się ośmioro dzieci: Otto (urodzony 20 listopada 1912 roku) - od 1922 roku pełniący obowiązki głowy Domu Habsburskiego, Adelajda (urodzona 3 stycznia 1914 roku, zmarła w 1971 roku), Robert Karol (urodzony 8 lutego 1915 roku, zmarł w 1996 roku), Feliks (urodzony 31 maja 1916 roku), Karol Ludwik (urodzony 10 marca 1918 roku), Rudolf (urodzony 5 maja 1919 roku) oraz Karolina (urodzona l marca 1921 roku, zmarła w 1989 roku) i Elżbieta (urodzona 31 maja 1922 roku, zmarła w 1993 roku).
Karol Habsburg od najmłodszych lat był wiernym katolikiem, cierpliwy i posłusznym Bogu, bez słowa skargi niosącym swój krzyż na wygnaniu, w chorobie i w godzinie śmierci.
Proces beatyfikacyjny rozpoczął się w 1949 roku. Karol został beatyfikowany 3 października 2004 przez papieża Jana Pawła II w Rzymie. Liturgiczne wspomnienie błogosławionego Karola przypada 21 października.
Zachowały się relacje, że rodzice Karola Wojtyły nadali przyszłemu papieżowi imię Karol właśnie na cześć ostatniego cesarza Austrii Karola Habsburga. Drugie imię Józef, miał zawdzięczać Karol cesarzowi Franciszkowi Józefowi. Papież spotkał się kiedyś z cesarzową Zytą, żoną ostatniego cesarza Austrii Karola I Habsburga, witając ją słowami "Miło mi powitać cesarzową mojego ojca". W rodzinie Wojtyłów silna była więź sympatii z Austrią. Ostatnim błogosławionym, którego Jan Paweł II wyniósł na ołtarze, był właśnie ostatni cesarz Austrii Karol I Habsburg.
Żródła:
"Ostatni na tronie Habburgów - cesarz Karol I (IV). W 80 rocznicę śmierci" - Grzegorz Kucharczyk
"Utracone dziedzictwo Habsburgów: "Sługa Boży - Karol I Habsburg" - Bogdan Pietrzyk
11-02-2023